książkę czytaliśmy....
jedna ze scen:
mały, szary, wróbelek do nosorożca, który fruwać nie umiał (a o niczym innym nie marzył), mówi tymi słowami:
"Mój maleńki, ja ci pożyczę skrzydełka".
i co było potem?
"Potem odpiął sobie skrzydełka i przymocował je nosorożcowi dokładnie w tym miejscu, gdzie nosorożec miałby skrzydła, gdyby je miał od urodzenia"
i co było potem?
Nosorożec..."nie mógł pofrunąć nawet odrobiny, nawet kawałeczka".
...a ja sobie te skrzydła niezmiennie i wciąż..., w miejscu tym, gdzie miałabym je, gdybym je miała od urodzenia...
...podejrzewam teraz, że nic z tego nie wyjdzie... nie pofrunę...
2 komentarze:
Cynko książka pierwsza klasa !! ja jeszcze szczerzę zęby na książki Agnieszki Frączek- są niezłe do ćwiczenia dykcji i w ogóle logopedii :)
A co do tych skrzydeł to latasz...
Czytałaś Doroty Terakowskiej "tam gdzie spadają Anioły?" polecam !!
Dzięki, będę szukać !!!
A do latania...
to..
hmmmm
Prześlij komentarz